- Jesteś ze sfory - mruknął niedźwiedź z pełnym pyskiem.
Pozwolił sobie na przełknięcie sporego kęsu świeżego mięsa i dopiero potem kontynuował.
- Sojusz Zębów, cośtam słyszałem. - rzekł, siląc się na wspominanie zasłyszanych przypadkiem wieści.
Niewiele tego pozostało w jego pamięci, ale rozpocząwszy temat, powinien go skończyć lub chociaż rozwinąć. Gdy wilczyca skinieniem głowy, potwierdziła jego przypuszczenie, pozwolił sobie na kolejne parę kęsów, wciąż kątem oka kontrolując jej obecność. Wilki nie bez powodu nazywano przebiegłymi, krnąbrnymi stworzeniami mogącymi w każdej chwili skoczyć obcemu do gardła - wprawdzie Sojusz był tą wybraną grupą... o której można byłoby powiedzieć wilcza arystokracja, ale stereotypów nie idzie zapomnieć tak łatwo. Zawsze pozostają gdzieś na dnie. Acer dobrze o tym wiedział, należąc do gatunku powszechnie uważanego za zabójczy i skłonny do bijatyk. Cóż, po części była to prawda, ale ten "stary" samotnik nie miał powodów, by się tym przejmować. Gdy musiał walczyć, to walczył i tyle. Ponownie przyjrzał się obecnej u jego boku wilczycy. Jej futro nosiło ślady stoczonych walk, wyglądała na zaintrygowaną sytuacją i gotową na podejmowanie najróżniejszych wariantów w razie dojścia do konfrontacji. To, że zachowywała się spokojnie, nie znaczyło, że żywi pozytywne odczucia względem Acera. Wilki to stworzenia wojny i krwi - mówi się. Niedźwiedź uśmiechnął się.
- A ty... samotnik? - głos Fantasmy wyrwał go z rozważań.
- Nietrudno zgadnąć - odrzekł, prawie zaśmiawszy się. - Taak, słyszałem o rosnących w siłę grupach. Niedługo samotnikom będzie tu naprawdę ciężko, ale uwierz, że nie bez powodu wszyscy mamy zęby i pazury. Tylko nie wszyscy mają teren, który można byłoby nimi bronić - ale to nie problem, wilczyco, życie samotnika nie jest najgorsze. Chodzisz, gdzie chcesz, będąc lojalnym samemu sobie.
sobota, 21 stycznia 2017
Lizzie (samotnik z Paszcz)
Imię: Lizzie.
Płeć: Samica.
Gatunek: Pantera śnieżna.
Przynależność do grupy: Brak. Czy też raczej nieoficjalna grupa o nazwie ''łotry i samotnicy zamieszkujący Paszcze''.
Ranga: -
Wiek: 3 lata.
Wygląd: Lizzie to pantera śnieżna o sierści popielatej, nakrapianej i cętkowanej na czarno. Kiedyś miała białą sierść, ale gdy nie przebywa się na słońcu, tylko wśród kurzu, futro może ściemnić swoją barwę. Tak też się stało w tym przypadku... Jedyne, co się nie zmieniło w wyniku życia na terytorium Paszcz, to smoliście czarne cętki i kropki na sierści, a także zimne, oliwkowozielone oczy i żelazne, świdrujące spojrzenie. Nos tej pantery od urodzenia jest brudnoróżowy. Trud żywotu nie zmienił jednak jej postawy ani umiejętności. Lizzie pozostała zwinną i szybką samicą, aczkolwiek właśnie dlatego przetrwała najgorsze. Porusza się cicho i z gracją, jak każdy kot. Należy do wyższych, lecz typowych przedstawicieli swojego gatunku. Posiada smukłą sylwetkę, aczkolwiek jest trochę wychudzona - nie zawsze szybko znajdzie się pożywienie. Jej wąsy są stosunkowo krótkie, w kolorach białych i czarnym. Poza tym Lizzie ma proporcjonalne ciało. Cechują ją wyjątkowo długie i ostre pazury.
Charakter: Nie należy do najsilniejszych, ale nadrabia sprytem, podstępnością i przebiegłością. ''Cicha woda brzegi rwie'' - tak można byłoby określić Lizzie. Pantera ta jest cicha i małomówna, ale to diabeł w ciele anioła. Wprawdzie przez to można uznać, że jest groźna. To bezczelna, arogancka ryzykantka, która jednak nie pcha się tam, gdzie nie ma pewności sukcesu. Często odpowiada za najgorsze, ale potrafi mistrzowsko kłamać. Nigdy się nie poddaje, nie odpuszcza ani nie rezygnuje. Nie ma litości dla nikogo. Brutalna, bezpośrednia, nie przejmuje się niczym. Przeszkody na jej drodze usuwa bez cienia żalu, nawet gdy te przeszkody czują i są żywe. Tym większą wtedy czerpie z tego radość. Śmiało można określić ją złośliwą, wredną i po prostu chamską. Nigdy się nie waha, ale bywa zmienna, jak na przedstawicielkę płci pięknej przystało. Bardzo pewna siebie, zawsze stawia na swoim. Nienawidzi przegrywać ani ulegać. Nie płaszczy się przed nikim. Lizzie jest dociekliwa, podstępna i przebiegła, chciałaby wszystko wiedzieć. Zawsze dostanie to, co chce... Posunie się tak daleko, jak tylko będzie trzeba. Śmiała i niezależna, nie przejmuje się konsekwencjami ani zasadami. Nie należy wierzyć w jej choćby jedno słowo, gdyż robi to, co się jej najbardziej opłaca w danej chwili. Gotowa wielokrotnie zdradzić, zabijać i niszczyć, aby tylko osiągnąć swój cel. Waleczna i wojownicza, nie zadręcza się marzeniami. Jest dumną egoistką i realistką. Lizzie to chciwa i chytra pantera, uparta tak, jak chyba nikt inny. Wytrzymała i odporna psychicznie oraz fizycznie. Nietolerancyjna, nieufna - wie, że może polegać tylko na sobie. Przybiera wiele masek. Nie pokazuje po sobie ani grama uczuć czy emocji. Zachowuje kamienną twarz przy robieniu wszystkiego, co musi, aby dojść do zwycięstwa. Zimna, oschła, oziębła - tak, taka jest. Niezależnie od sytuacji pozostaje chciwą chytruską. Dba o swoje dobre życie, nie oglądając się na innych. O ile życie w Paszczach można uznać dobrym.
Historia: Wszystko zaczęło się na terenach Paktu Pazurów, gdzie pewna pantera śnieżna doczekała się dzieci. Ich ojca znała tylko chwilowo, nie przeszkadzało jej to jednak w wychowywaniu dwóch młodych - samicy i samca. Była to Lizzie i jej brat. Pewnego dnia, w swoje pierwsze urodziny, usłyszeli o Paszczach. Postanowili tam pójść, sprawdzić, czy pogłoski o tym strasznym i niebezpiecznym terytorium okażą się prawdziwe... Stamtąd brat Lizzie już nie wrócił - zabił go niedźwiedź, ale jego siostra zdołała uciec. Zrozpaczona Lizzie wróciła do matki, ale ujrzała jedynie jej ciało. Nie chciała żyć w Pakcie Pazurów, bo już nie czuła się tam dobrze. Samotnie przemierzała świat, aż dotarła ponownie do Paszcz. Przeszłość doprowadziła do sytuacji, w której Lizzie postanowiła się tam osiedlić i wieść samotne życie. Może i nie należy ono do łatwych, ale odpowiada ono tej panterze, kochającej ryzyko i wyzwania.
Link do obrazku: -
Płeć: Samica.
Gatunek: Pantera śnieżna.
Przynależność do grupy: Brak. Czy też raczej nieoficjalna grupa o nazwie ''łotry i samotnicy zamieszkujący Paszcze''.
Ranga: -
Wiek: 3 lata.
Wygląd: Lizzie to pantera śnieżna o sierści popielatej, nakrapianej i cętkowanej na czarno. Kiedyś miała białą sierść, ale gdy nie przebywa się na słońcu, tylko wśród kurzu, futro może ściemnić swoją barwę. Tak też się stało w tym przypadku... Jedyne, co się nie zmieniło w wyniku życia na terytorium Paszcz, to smoliście czarne cętki i kropki na sierści, a także zimne, oliwkowozielone oczy i żelazne, świdrujące spojrzenie. Nos tej pantery od urodzenia jest brudnoróżowy. Trud żywotu nie zmienił jednak jej postawy ani umiejętności. Lizzie pozostała zwinną i szybką samicą, aczkolwiek właśnie dlatego przetrwała najgorsze. Porusza się cicho i z gracją, jak każdy kot. Należy do wyższych, lecz typowych przedstawicieli swojego gatunku. Posiada smukłą sylwetkę, aczkolwiek jest trochę wychudzona - nie zawsze szybko znajdzie się pożywienie. Jej wąsy są stosunkowo krótkie, w kolorach białych i czarnym. Poza tym Lizzie ma proporcjonalne ciało. Cechują ją wyjątkowo długie i ostre pazury.
Charakter: Nie należy do najsilniejszych, ale nadrabia sprytem, podstępnością i przebiegłością. ''Cicha woda brzegi rwie'' - tak można byłoby określić Lizzie. Pantera ta jest cicha i małomówna, ale to diabeł w ciele anioła. Wprawdzie przez to można uznać, że jest groźna. To bezczelna, arogancka ryzykantka, która jednak nie pcha się tam, gdzie nie ma pewności sukcesu. Często odpowiada za najgorsze, ale potrafi mistrzowsko kłamać. Nigdy się nie poddaje, nie odpuszcza ani nie rezygnuje. Nie ma litości dla nikogo. Brutalna, bezpośrednia, nie przejmuje się niczym. Przeszkody na jej drodze usuwa bez cienia żalu, nawet gdy te przeszkody czują i są żywe. Tym większą wtedy czerpie z tego radość. Śmiało można określić ją złośliwą, wredną i po prostu chamską. Nigdy się nie waha, ale bywa zmienna, jak na przedstawicielkę płci pięknej przystało. Bardzo pewna siebie, zawsze stawia na swoim. Nienawidzi przegrywać ani ulegać. Nie płaszczy się przed nikim. Lizzie jest dociekliwa, podstępna i przebiegła, chciałaby wszystko wiedzieć. Zawsze dostanie to, co chce... Posunie się tak daleko, jak tylko będzie trzeba. Śmiała i niezależna, nie przejmuje się konsekwencjami ani zasadami. Nie należy wierzyć w jej choćby jedno słowo, gdyż robi to, co się jej najbardziej opłaca w danej chwili. Gotowa wielokrotnie zdradzić, zabijać i niszczyć, aby tylko osiągnąć swój cel. Waleczna i wojownicza, nie zadręcza się marzeniami. Jest dumną egoistką i realistką. Lizzie to chciwa i chytra pantera, uparta tak, jak chyba nikt inny. Wytrzymała i odporna psychicznie oraz fizycznie. Nietolerancyjna, nieufna - wie, że może polegać tylko na sobie. Przybiera wiele masek. Nie pokazuje po sobie ani grama uczuć czy emocji. Zachowuje kamienną twarz przy robieniu wszystkiego, co musi, aby dojść do zwycięstwa. Zimna, oschła, oziębła - tak, taka jest. Niezależnie od sytuacji pozostaje chciwą chytruską. Dba o swoje dobre życie, nie oglądając się na innych. O ile życie w Paszczach można uznać dobrym.
Historia: Wszystko zaczęło się na terenach Paktu Pazurów, gdzie pewna pantera śnieżna doczekała się dzieci. Ich ojca znała tylko chwilowo, nie przeszkadzało jej to jednak w wychowywaniu dwóch młodych - samicy i samca. Była to Lizzie i jej brat. Pewnego dnia, w swoje pierwsze urodziny, usłyszeli o Paszczach. Postanowili tam pójść, sprawdzić, czy pogłoski o tym strasznym i niebezpiecznym terytorium okażą się prawdziwe... Stamtąd brat Lizzie już nie wrócił - zabił go niedźwiedź, ale jego siostra zdołała uciec. Zrozpaczona Lizzie wróciła do matki, ale ujrzała jedynie jej ciało. Nie chciała żyć w Pakcie Pazurów, bo już nie czuła się tam dobrze. Samotnie przemierzała świat, aż dotarła ponownie do Paszcz. Przeszłość doprowadziła do sytuacji, w której Lizzie postanowiła się tam osiedlić i wieść samotne życie. Może i nie należy ono do łatwych, ale odpowiada ono tej panterze, kochającej ryzyko i wyzwania.
Link do obrazku: -
czwartek, 19 stycznia 2017
Od Fantasmy do Acera
Wadera coraz uważniej przyglądała się niedźwiedziowi. Wielki, masywny, z
kilkoma bliznami i... przyjaźnie do niej nastawiony. Niecodzienne. I
warte uwagi.
Zastanowiła się nad swoimi szansami. Miała kilka razy styczność z niedźwiedziami... I nie zawsze było tak dobrze. I wtedy atakowała ze stadem. Małym, ale stadem. Pamięta widok rozerwanego boku swojego,ojca, kiedy masywne stworzenie machnęło łapą uzbrojoną w długie szpony. Rana długo się goiła. Może miałaby szansę... Gdyby tylko idealnie trafiła w tętnicę... I ją przegryzła...
To było zbyt ryzykowne. Blizny świadczyły o jego doświadczeniu. Darzyła szacunkiem każdego, kto posiadał takie oszpecenia. Schowała ostre kły, ale nadal nie spuszczała niedźwiedzia z oczu... Acer? Tak, tak się nazywał. Skoro Acer chce się podzielić... powinna przystać na jego propozycje. Przynajmniej choć trochę się naje, a gdyby odważyła się zaatakować, mogłaby zginąć. A na tym świecie chciała jeszcze troszkę pożyć.
- Fantasma - powiedziała cicho, a mimo to jej głos był bardzo wyraźny. Powoli podchodziła do niedźwiedzia, w każdej chwili gotów odskoczyć. Byłaby głupia, gdyby w pełni mu zaufała.
- Skosztujesz? - Acer ruchem łba wskazał na martwą łanię. Ten delikatny zapach krwi... Ssanie w żołądku powtórzyło się.
- Z chęcią - odpowiedziała tym samym tonem, co wcześniej. Niedźwiedź nie przejawiał oznacza agresji. Nawet głos miał bardzo spokojny. To jej się nie podobało. Ale postanowiła mu jednak zaufać, niż stracić kolejne pokłady energii na znalezienie i upolowanie innego pożywienia.
Zastanowiła się nad swoimi szansami. Miała kilka razy styczność z niedźwiedziami... I nie zawsze było tak dobrze. I wtedy atakowała ze stadem. Małym, ale stadem. Pamięta widok rozerwanego boku swojego,ojca, kiedy masywne stworzenie machnęło łapą uzbrojoną w długie szpony. Rana długo się goiła. Może miałaby szansę... Gdyby tylko idealnie trafiła w tętnicę... I ją przegryzła...
To było zbyt ryzykowne. Blizny świadczyły o jego doświadczeniu. Darzyła szacunkiem każdego, kto posiadał takie oszpecenia. Schowała ostre kły, ale nadal nie spuszczała niedźwiedzia z oczu... Acer? Tak, tak się nazywał. Skoro Acer chce się podzielić... powinna przystać na jego propozycje. Przynajmniej choć trochę się naje, a gdyby odważyła się zaatakować, mogłaby zginąć. A na tym świecie chciała jeszcze troszkę pożyć.
- Fantasma - powiedziała cicho, a mimo to jej głos był bardzo wyraźny. Powoli podchodziła do niedźwiedzia, w każdej chwili gotów odskoczyć. Byłaby głupia, gdyby w pełni mu zaufała.
- Skosztujesz? - Acer ruchem łba wskazał na martwą łanię. Ten delikatny zapach krwi... Ssanie w żołądku powtórzyło się.
- Z chęcią - odpowiedziała tym samym tonem, co wcześniej. Niedźwiedź nie przejawiał oznacza agresji. Nawet głos miał bardzo spokojny. To jej się nie podobało. Ale postanowiła mu jednak zaufać, niż stracić kolejne pokłady energii na znalezienie i upolowanie innego pożywienia.
Od Est do Salixa
- Nie dziwię się mu -
odpowiedziała zauważając szeroki uśmiech goszczący u Salixa. Sama w
życiu by nie posyłała pierwszej lepszej lwicy swoich uśmiechów. Ale,
ale. Po pierwsze: nie uważała się za pierwszą lepszą lwicę. Po drugie:
nie przepadała za swoimi towarzyszkami-samicami, przynajmniej w
niektórych przypadkach. Po trzecie: miała wrażenie, że Salix uważał, iż w
ten sposób przypodoba Est. Jeśli rzeczywiście tym się kierował, to aż
tak dalekie prawdy nie było.
- Jesteś bardzo popularny, Salixie - przytaknęła mu, chociaż tak naprawdę zbyt wiele o nim nie słyszała. - Tak, chodźmy - powtórzyła, zrównując się z nim i dostosowując swoje tempo do jego tempa. Trzeba to jak najszybciej sprawdzić. Jego towarzystwo wytrącało ją niekiedy z równowagi.
- Jesteś bardzo popularny, Salixie - przytaknęła mu, chociaż tak naprawdę zbyt wiele o nim nie słyszała. - Tak, chodźmy - powtórzyła, zrównując się z nim i dostosowując swoje tempo do jego tempa. Trzeba to jak najszybciej sprawdzić. Jego towarzystwo wytrącało ją niekiedy z równowagi.
Od Est do Shairenna (zebranie)
Gwałtownie obróciła głowę w stronę, z której
prawdopodobnie nadchodził ryk. Wpatrywała się przez parę dłuższych chwil
w dal. Jeden donośny, długi ryk. Zebranie. Czas wyruszyć, aby nie
przegapić przemowy przywódcy. Szczególnie, że była tu od naprawdę
niedawna i musiała jeszcze pomówić o niektórych sprawach ze świeżo
upieczonym władcą Paktu Pazurów.
***
Z daleka wejście było niewidoczne. Udało jej się jednak szybko znaleźć jaskinię, gdyż wiedziała, gdzie mniej więcej ma podążać. Weszła do środka, rozglądając dookoła. Zrozumiała, czemu zostało wybrane akurat to miejsce - dobrze ukryte, o dużej powierzchni, z podwyższeniem. Idealne do tego typu uroczystości. Zbliżała się do "sceny", wpasowując się w tłum kotowatych wypełniający większość wolnego miejsca. Usiadła z wysoko podniesioną głową, wysłuchując przemowy z zaciekawieniem. Shairenn, nowy przywódca. Gdy samiec zakończył, zaczęła kierować się w jego stronę, tak samo jak niektórzy inni. W tym znany już jej Salix. Przywitała się kiwnięciem łba ze znajomym i głośnym "witaj" z przywódcą.
- Przywódco, nie wspomniałeś nic o zastępcy. Kto dostał bądź dostanie taki zaszczyt? Warto byłoby wiedzieć, nieprawdaż? - zapytała zaraz po Salixie. A jakże, chciałaby. Jednak to nie tak działało w lwich stadach z tego, co wiedziała. Ta robota należała do lwów, nie lwic. Najwyżej poprosi o ten zaszczyt dla tego złotookiego, a co.
***
Z daleka wejście było niewidoczne. Udało jej się jednak szybko znaleźć jaskinię, gdyż wiedziała, gdzie mniej więcej ma podążać. Weszła do środka, rozglądając dookoła. Zrozumiała, czemu zostało wybrane akurat to miejsce - dobrze ukryte, o dużej powierzchni, z podwyższeniem. Idealne do tego typu uroczystości. Zbliżała się do "sceny", wpasowując się w tłum kotowatych wypełniający większość wolnego miejsca. Usiadła z wysoko podniesioną głową, wysłuchując przemowy z zaciekawieniem. Shairenn, nowy przywódca. Gdy samiec zakończył, zaczęła kierować się w jego stronę, tak samo jak niektórzy inni. W tym znany już jej Salix. Przywitała się kiwnięciem łba ze znajomym i głośnym "witaj" z przywódcą.
- Przywódco, nie wspomniałeś nic o zastępcy. Kto dostał bądź dostanie taki zaszczyt? Warto byłoby wiedzieć, nieprawdaż? - zapytała zaraz po Salixie. A jakże, chciałaby. Jednak to nie tak działało w lwich stadach z tego, co wiedziała. Ta robota należała do lwów, nie lwic. Najwyżej poprosi o ten zaszczyt dla tego złotookiego, a co.
Od Acera do Fantasmy
Haps!
Kolejne polowanie zakończone sukcesem. Acerowi naprawdę nieźle powodziło się w tym lesie. Będąc samotnikiem, podjadał lepiej niż wiele stadnych zwierząt, co niejednego mogłoby zdziwić. Samotnicy na ogół byli postrzegani jako złodzieje zwierzyny, żebracy lub wyrzutki nie mające swojego miejsca. Widząc podchodzącą wilczycę, upuścił łanię ze swego pyska i położył na niej szeroką łapę wyposażoną w wielkie pazury.
- Ja złapałem - rzekł, nie zważywszy na agresywny ton Fantasmy. - Nazywam się Acer - jeśli jakkolwiek cię to interesuje, łani nie oddam, ale mogę się podzielić.
Niedźwiedź do agresywnych nie należał, tego nie muszę chyba powtarzać. Aczkolwiek gdyby wilczyca odstawiła jakiś numer, to jasne, że potrafiłby pogonić ją tam, gdzie pieprz rośnie. O ile nie była bardzo doświadczoną wojowniczką...
- Nie jeż się tak, nie mam złych zamiarów. - dodał po chwili, kątem oka obserwując swoją zdobycz.
To, że głód mu nie dopisywał, nie oznaczało, że bez pomyślunku oddałby złapaną łanię. Chyba żaden mieszkaniec lasu nie mógłby sobie pozwolić na taką poufałość wobec nieznajomego.
Kolejne polowanie zakończone sukcesem. Acerowi naprawdę nieźle powodziło się w tym lesie. Będąc samotnikiem, podjadał lepiej niż wiele stadnych zwierząt, co niejednego mogłoby zdziwić. Samotnicy na ogół byli postrzegani jako złodzieje zwierzyny, żebracy lub wyrzutki nie mające swojego miejsca. Widząc podchodzącą wilczycę, upuścił łanię ze swego pyska i położył na niej szeroką łapę wyposażoną w wielkie pazury.
- Ja złapałem - rzekł, nie zważywszy na agresywny ton Fantasmy. - Nazywam się Acer - jeśli jakkolwiek cię to interesuje, łani nie oddam, ale mogę się podzielić.
Niedźwiedź do agresywnych nie należał, tego nie muszę chyba powtarzać. Aczkolwiek gdyby wilczyca odstawiła jakiś numer, to jasne, że potrafiłby pogonić ją tam, gdzie pieprz rośnie. O ile nie była bardzo doświadczoną wojowniczką...
- Nie jeż się tak, nie mam złych zamiarów. - dodał po chwili, kątem oka obserwując swoją zdobycz.
To, że głód mu nie dopisywał, nie oznaczało, że bez pomyślunku oddałby złapaną łanię. Chyba żaden mieszkaniec lasu nie mógłby sobie pozwolić na taką poufałość wobec nieznajomego.
Od Fantasmy do Acera
Wadera przygotowała się do ataku, obserwując swoją zwierzynę. Łania
rozejrzała się czujnie po ciemnej polanie, starając się swoimi wielkimi,
czarnymi ślepkami wychwycić jakieś zagrożenie. Dzięki panującemu
mrokowi Fantasma była niewidoczna, tylko jej bursztynowe oczy błyszczały
nienaturalnym blaskiem. Była głodna. I cieszyła się, że zwierzyna była
na tyle nieogarnięta, by zauważyć jej obecność. Była głodna. Bardzo
głodna. Poruszyła niespokojnie nozdrzami, czekając na odpowiedni
moment. Muszę być cierpliwa, jeżeli chcę coś zjeść.
Do tej pory szczęście jej dopisywało. W jednej chwili wiatr zdradził jej obecność. Łania poderwała się do ucieczki, a Fantasma ruszyła zaraz za nią. Stworzenie było młode, silne... i szybsze od czarnej wilczycy. Kiedy wybiegła wybiegła na polanę, poczuła zapach krwi. Zatrzymała się kilka metrów przed brunatnym niedźwiedziem, który trzymał w pysku łanię. JEJ łanię. Warknęła cicho, podchodząc do masywnego zwierzęcia. Nie da rady go pokonać w pojedynkę... ale może... jeżeli odpowiednio go zajmie, może niedźwiedź porzuci ofiarę? Wtedy będzie mogła zabrać mu SWOJĄ własność i uciec. Ten plan ma wiele luk ale... musi spróbować.
- To jest moje - warknęła, miękkim krokiem podchodząc do zwierzęcia.
Do tej pory szczęście jej dopisywało. W jednej chwili wiatr zdradził jej obecność. Łania poderwała się do ucieczki, a Fantasma ruszyła zaraz za nią. Stworzenie było młode, silne... i szybsze od czarnej wilczycy. Kiedy wybiegła wybiegła na polanę, poczuła zapach krwi. Zatrzymała się kilka metrów przed brunatnym niedźwiedziem, który trzymał w pysku łanię. JEJ łanię. Warknęła cicho, podchodząc do masywnego zwierzęcia. Nie da rady go pokonać w pojedynkę... ale może... jeżeli odpowiednio go zajmie, może niedźwiedź porzuci ofiarę? Wtedy będzie mogła zabrać mu SWOJĄ własność i uciec. Ten plan ma wiele luk ale... musi spróbować.
- To jest moje - warknęła, miękkim krokiem podchodząc do zwierzęcia.
Subskrybuj:
Posty (Atom)