Szedłem przez równiny szukając jakiegoś miejsca do zrobienia zgromadzenia. Było gorąco, jak zwykle, lecz szedłem dalej. Spostrzegłem kilka jaskiń, jednak te okazały się być za małe do pomieszczenia CAŁEGO Paktu Pazurów.
- To się dziś nachodzę... - mruknąłem.
Dziś może i tak, ale później będzie spokój. Przecież takie miejsce wystarczy znaleźć raz, może dwa w razie odkrycia przez wrogów. Na razie lecz kontakty z innymi grupami zwierząt są dość dobre. Tak ma być. Doszedłem do granicy z "zielonymi łączkami". Stało tam stare, lekko wyschnięte ogromne drzewo. A pod drzewem - jama. Wszedłem do niej. Wejście dobrze ukryte, ogromna jaskinia, oświetlenie przez pojedyncze szczeliny przy korzeniach, "scena" na końcu.
- Idealnie - powiedziałem z podziwem.
Wyszedłem. Był zachód słońca, czyli idealna pora na zebranie. Zaryczałem jak prawdziwy lew. Jeden ryk = zebranie. Dwa ryki = wojna. Taka była rozpiska. Tym razem było to zebranie dlatego
zaryczałem raz, ale długo. Po tym wszedłem do jamy.
zaryczałem raz, ale długo. Po tym wszedłem do jamy.
********
Około 15 minut później w gliniana jaskinia była po brzegi wypełniona różnymi typami dzikich kotów. Rysie, pumy, pantery, lwy, gepardy, oceloty, lamparty.. Był ich pełno. Stanąłem na "scenie". Zatupałem łapą o kamień uciszając gwar. Echo rozległo się po sali. Wszystkie oczy wbiłaś się we mnie.
- Witajcie - powiedziałem oschle.
Źle. Albo dobrze. Nie jestem pewien. Chyba najważniejsze jest pierwsze wrażenie, czyż nie?
- Jestem Shairenn, wasz nowy przywódca - powiedziałem już nieco łagodniejszy tonem. - Ta jaskinia, w której się znajdujemy od dziś jest salą obrad i spotkań. Będzie nią do momentu gdy ja, lub inny dziki kot, który zastąpi moje miejsce. Dzisiaj prawie nic nie jest jeszcze przygotowane, panuje tutaj nieład i chaos - wziąłem wdech. - Jestem tutaj by to zmienić. Najpierw powiem wam zasady jakie będą tutaj panować. Nie możecie nikogo zabić. Bójki mają być zmniejszone do liczby minimalnej.
Kilka kotów wydało z siebie jęk niezadowolenia. Nie zwracałam na to uwagi.
- Jeżeli jakieś zwierzę przekroczy granicę... Nie zabijajcie go. Nie bez mojej zgody. Młode za wybryki są traktowane ulgowo. Niedźwiedzie, które nie wyrządziły nikomu z PP żadnej krzywdy cielesnej są tu mile widziane. Najpierw jednak by mogły swobodnie spacerować po naszych terenach muszą porozmawiać ze mną. Łowcy biorą połowę swojej zdobyczy, resztę dają dla ciężarnych, karmiących i kociąt. Medyków proszę o przestudiowanie wszystkich roślin na naszych terenach. Strażnicy niech przyjdą do mnie później omówimy ich warty. Wojownicy treningi mają codziennie o 9 oraz o 16. Wybierzcie sobie pasującą wam godzinę. Posłańcy gdy dostaną ode mnie list mają pozwolenie na przekroczenie granicy, lecz tylko wtedy. Na razie to tyle. Nowych członków proszę o przyjście do mnie po zakończeniu zebrania. Dziękuje za wysłuchanie. Możecie iść - zakończyłem.
Wtedy było dużo oklasków. Koty powoli zaczęły wychodzić z jamy. Kilka jednak zaczęło do mnie iść.
Proszę każdego nowego członka PP o odpis.
PS Możecie podsyłać do mnie opowiadania ;3
Jedna sprawa: godziny - dzikie zwierzęta raczej nie posługują się takim terminem, więc sugeruję używać pojęć: "świt", "zmierzch", "południe". Och i jeszcze listy... proszę o pw z wyjaśnieniem (czyt. formą) tego przekazywania.
;) ~ Admin
PS Możecie podsyłać do mnie opowiadania ;3
Jedna sprawa: godziny - dzikie zwierzęta raczej nie posługują się takim terminem, więc sugeruję używać pojęć: "świt", "zmierzch", "południe". Och i jeszcze listy... proszę o pw z wyjaśnieniem (czyt. formą) tego przekazywania.
;) ~ Admin
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz