czwartek, 19 stycznia 2017

Od Fantasmy do Acera

Wadera przygotowała się do ataku, obserwując swoją zwierzynę. Łania rozejrzała się czujnie po ciemnej polanie, starając się swoimi wielkimi, czarnymi ślepkami wychwycić jakieś zagrożenie. Dzięki panującemu mrokowi Fantasma była niewidoczna, tylko jej bursztynowe oczy błyszczały nienaturalnym blaskiem. Była głodna. I cieszyła się, że zwierzyna była na tyle nieogarnięta, by zauważyć jej obecność. Była głodna. Bardzo głodna. Poruszyła niespokojnie nozdrzami, czekając na odpowiedni moment. Muszę być cierpliwa, jeżeli chcę coś zjeść.
Do tej pory szczęście jej dopisywało. W jednej chwili wiatr zdradził jej obecność. Łania poderwała się do ucieczki, a Fantasma ruszyła zaraz za nią. Stworzenie było młode, silne... i szybsze od czarnej wilczycy. Kiedy wybiegła wybiegła na polanę, poczuła zapach krwi. Zatrzymała się kilka metrów przed brunatnym niedźwiedziem, który trzymał w pysku łanię. JEJ łanię. Warknęła cicho, podchodząc do masywnego zwierzęcia. Nie da rady go pokonać w pojedynkę... ale może... jeżeli odpowiednio go zajmie, może niedźwiedź porzuci ofiarę? Wtedy będzie mogła zabrać mu SWOJĄ własność i uciec. Ten plan ma wiele luk ale... musi spróbować.
- To jest moje - warknęła, miękkim krokiem podchodząc do zwierzęcia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz