Wadera coraz uważniej przyglądała się niedźwiedziowi. Wielki, masywny, z
kilkoma bliznami i... przyjaźnie do niej nastawiony. Niecodzienne. I
warte uwagi.
Zastanowiła się nad swoimi szansami. Miała kilka razy styczność z
niedźwiedziami... I nie zawsze było tak dobrze. I wtedy atakowała ze
stadem. Małym, ale stadem. Pamięta widok rozerwanego boku swojego,ojca,
kiedy masywne stworzenie machnęło łapą uzbrojoną w długie szpony. Rana
długo się goiła. Może miałaby szansę... Gdyby tylko idealnie trafiła w
tętnicę... I ją przegryzła...
To było zbyt ryzykowne. Blizny świadczyły o jego doświadczeniu. Darzyła
szacunkiem każdego, kto posiadał takie oszpecenia. Schowała ostre kły,
ale nadal nie spuszczała niedźwiedzia z oczu... Acer? Tak, tak się
nazywał. Skoro Acer chce się podzielić... powinna przystać na jego
propozycje. Przynajmniej choć trochę się naje, a gdyby odważyła się
zaatakować, mogłaby zginąć. A na tym świecie chciała jeszcze troszkę
pożyć.
- Fantasma - powiedziała cicho, a mimo to jej głos był bardzo wyraźny.
Powoli podchodziła do niedźwiedzia, w każdej chwili gotów odskoczyć.
Byłaby głupia, gdyby w pełni mu zaufała.
- Skosztujesz? - Acer ruchem łba wskazał na martwą łanię. Ten delikatny zapach krwi... Ssanie w żołądku powtórzyło się.
- Z chęcią - odpowiedziała tym samym tonem, co wcześniej. Niedźwiedź
nie przejawiał oznacza agresji. Nawet głos miał bardzo spokojny. To jej
się nie podobało. Ale postanowiła mu jednak zaufać, niż stracić kolejne
pokłady energii na znalezienie i upolowanie innego pożywienia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz